„Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle”
Oto przychodzą do mnie codziennie, informacje, które nie przynoszą mi pokoju. Nawet jeśli próbuję się odciąć, nie reagować, zdystansować, moje myśli są wzburzone. Zaparzam kawę, zapalam świecę, otwieram okno, aby świeże powietrze orzeźwiło moje myślenie, biorę głęboki oddech z nadzieją, że przyjdzie pokój. A potem wieczorem kładę się spać i znów nie mogę zasnąć. Panie, mój Królu, przyjdź do mnie. Usiądź przy mnie z filiżanką kawy w ręku, bądź świecą dla mej duszy, bądź ożywczych tchnieniem, świeżym spojrzeniem, przynieś mi pokój, obudź mnie do życia dając jednocześnie spokojny sen.
„Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle”
Sprawiedliwość. Nie lubię niesprawiedliwości. Zabiera mi poczucie bezpieczeństwa. Chciałbym, aby chroniła mnie sprawiedliwość, wymagam sprawiedliwości wobec siebie. To moje prawo. Bywam niesprawiedliwie potraktowany przez drugiego. Wydaje on ocenę wobec mojego życia i postępowania, a przecież, cóż on o mnie wie? Jak śpiewa szczecińska piosenkarka, „masz za mało danych” … A przecież powinienem zrozumieć, bo jakże oczywistym jest moje prawo do wystawiania oceny innym. Królu sprawiedliwy! Przyjdź do mnie, aby z Tobie tylko znaną miłością pokazać mi moją nieprawość. Tak moją, nieprawości innych nie musisz mi wykazywać, potrafię zobaczyć ją z niezwykłą skrupulatnością, a belki w oku swoim nie dostrzegam. Królu sprawiedliwy przyjdź i prostuj drogi moje, abym podążał drogą sprawiedliwości.
„Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle”
Nie lubię przegrywać, znacznie lepiej radzę sobie z własnymi zwycięstwami. Łechce moje ego bycie przed innymi. Łatwiej powiedzieć „to nic takiego” – w świetle wygranej, niż „nic się nie stało” – w obliczu porażki. Próżność schowana pod pozorami pokory ma się całkiem dobrze. Królu zwycięski, naucz mnie Twojego zwyciężania. Zaszczep we mnie zwyciężanie oparte na miłości. Zwycięstwo nie musi polegać na upokarzaniu innych, na byciu lepszym, nie muszę swojego życia konfrontować z innymi. Naucz mnie Królu zwycięski tego, że jestem wartościowy w Tobie i w Tobie prowadzę zwycięskie życie. Naucz mnie żyć tak, aby pomagać innym również zwyciężać, zwyciężać w miłości.
„Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle”
Od małego życie uczy mnie, że nie warto być łagodnym. Łagodne dzieci mają pod górkę z rówieśnikami już od przedszkole. Trzeba walczyć o swoje, być nieustępliwym, czasem wyrwać innym zabawkę, w innym razie będzie się siedzieć w kącie z niczym. W dorosłym życiu bywa podobnie, zmieniają się tylko zabawki. Nie chcąc być wykorzystanym przez innych, nie chcąc być zepchniętym do kąta, nie czekając na cios, atakuję pierwszy, żeby uzyskać przewagę przez zaskoczenie. I tak sam staję się agresorem, który spycha do kąta innych. Rozdrażnienie niepewnymi czasami, jest źródłem mojej agresji. Muszę ten niepokój jakoś odreagować! Panie, łagodny Królu, znasz mnie. Wiesz również, że agresja mi wcale nie pomaga, tylko jeszcze bardziej wyniszcza. Błagam zatem o Twój pokój. Niech on mnie wyciszy, a energia marnowana na agresję, niech przerodzi się w dobrą energię miłości.
ks. Sławomir Sikora