Niedziela, 1.10., godz. 10:00, nabożeństwo, koncert chóru z Berlina i piknik.
Niedzielne nabożeństwo poświęcone Dziękczynnemu Świętu Żniw przeżywaliśmy wraz gośćmi z Berlina. Nabożeństwo poprowadzili ks. proboszcz Sławomir Janusz Sikora oraz ks. Izabela Sikora, kazanie wygłosił ks. Axel Luther, a pieśni z ewangelickiego śpiewnika wykonali wspólnie chórzyści z Berlina i nasi parafianie.
Po nabożeństwie odbył się koncert chóru „Spotkanie”, który w swoim repertuarze ma pieśni zarówno w polskim, jak i niemieckim języku.
W radosnej atmosferze udaliśmy się na piknik, by przy pięknej, słonecznej pogodzie dalej cieszyć się spotkaniem i Dziękczynnym Świętem Żniw.
Tekst kazania wygłoszonego przez ks. Axela Lutra podczas nabożeństwa z okazji Dziękczynnego Święta Żniw.
Drogie Siostry i Bracia z Berlina i Szczecina, Pomorza i Brandenburgii, drogie Siostry i Bracia w Chrystusie z Polski i Niemiec!
Dziś obchodzimy szczególnie piękne święto: Dziękczynne Święto Żniw! Nasze kościoły są ozdabiane w wyjątkowy sposób: koroną żniwną, plecioną z ziaren zebranych z naszych pól: żyta i jęczmienia, ale być może także owsa i pszenicy. Do korony żniwnej doczepione są również piękne kwiaty. Korona żniwna nad ołtarzem nadaje kościołowi wspaniały wygląd. Korona pozostaje u nas w kościele od dzisiaj aż do Niedzieli Wieczności, ostatniej niedzieli w roku kościelnym. A gdy rozpoczyna się nowy rok kościelny, w pierwszą Niedzielę Adwentu, umieszczamy w kościele wieniec adwentowy z czterema świecami. W naszym kościele i również w naszych domach. Być może także tutaj, w Szczecinie?
Na Dziękczynne Święto Żniw ozdabiany jest także ołtarz – piecze się piękny, duży chleb i kładzie go na ołtarzu. W mojej parafii w Berlinie-Lübars nasz piekarz zawsze ofiarowywał dwa szczególnie duże chleby ołtarzowe dla obu kościołów naszej parafii: dla naszego starego kościoła wiejskiego, który stoi w historycznej wiosce już od 800 lat, oraz dla naszego drugiego kościoła – sali oddalonej o milę, w domu parafialnym, w osiedlu, które powstało dopiero po I wojnie światowej. Stoły ołtarzowe są ozdabiane nie tylko dużymi chlebami, ale także winogronami. Tak powstaje piękny obraz, niezmiernie miły dla naszej parafii: chleb i wino na ołtarzu. Dlatego przynieśliśmy Wam, drodzy pastorowie i parafianie w Szczecinie¸ chleb od nas i winogrona!
Obok ozdobionych ołtarzy można u nas spotkać również snopy żyta, jęczmienia i owsa! To wszystko zawsze przypomina nam Ostatnią Wieczerzę, którą Jezus świętował ze swoimi uczniami. Dzisiaj też czujemy się zaproszeni na Ostatnią Wieczerzę do Was do Szczecina. Ostatnia Wieczerza łączy nas wszystkich. Także dzisiaj i tutaj, zarówno Polaków, jak i Niemców.
Przy okazji dzisiejszego święta słuchamy słów z księgi śpiewów ludu Izraela, z Księgi Psalmów. Poruszają nas słowa z Psalmu 104 (wersety 14-15, 33): „Chwal, duszo moja, Pana! Ty przynosisz chleb z ziemi, a wino rozwesela serce człowieka. Będę śpiewał Panu przez całe życie, będę wysławiał Boga mego, jak długo będę istniał.”
Ten Psalm jest również częścią mojej osobistej pieśni życia. Zawiera on dla mnie ważne wspomnienie. Wspomnienie, które moja żona włożyła mi w serce. Latem 1981 roku, podróżowaliśmy dużą grupą z naszej parafii w Lübars do Polski, na Pomorze i Mazury. Wówczas zetknęliśmy się tam z panującym kryzysem gospodarczym. Moja żona powiedziała wtedy: przecież możemy pomóc.
I tak, 16 grudnia 1981 roku, pojechałem z moim starszym kościelnym, Hansem-Joachimem Dunkel, do Polski. Naszym celem było to samo miejsce, do którego dziś również przyjechaliśmy – Parafia Ewangelicka w Szczecinie. W naszym busie-volkswagenie mieliśmy trwałe produkty spożywcze, które dobrzy ludzie z naszej parafii zbierali podczas Święta Dziękczynienia i w kolejnych tygodniach. Wówczas, 42 lata temu, usłyszeliśmy o trudnej sytuacji politycznej w Polsce. Polskie wojsko stało już na granicy. Oficer służb granicznych zapytał mnie po polsku: Czy wie Pan, że mamy stan wojenny? Ale pozwolił nam wjechać do Polski. Było już ciemno. Jechaliśmy pustymi ulicami aż do Koszalina, gdzie mogliśmy przenocować u przyjaciela. On pozostał w swojej rodzimej miejscowości po zakończeniu wojny w 1945 roku, podczas gdy jego matka z małą córką Loni mogła przyjechać do Berlin-Lübars, gdzie poznaliśmy ją w naszej parafii w 1971 roku.
Rankiem 17 grudnia 1981 roku, w mroźną pogodę, ale przy pięknie świecącym słońcu, wracaliśmy z Koszalina do Szczecina, wraz z moim starszym kościelnym „Hemi” Dunkel.
I znaleźliśmy ten kościół, ten Dom Boży, w którym teraz możemy „tu i teraz” wspólnie odprawiać nabożeństwo. Wówczas przynieśliśmy nasze dary do tej właśnie Parafii Ewangelickiej w Szczecinie. Tutaj z wielką radością i serdecznością przywitał nas polski pastor ewangelicki. Był to Gustaw Meyer. W poruszających słowach opowiedział nam o swoim życiu. Był Polakiem niemieckiego pochodzenia i stał się ewangelickim pastorem w Polsce przed II wojną światową. W trakcie II wojny światowej, gdy hitlerowskie Niemcy zaatakowały Polskę, pastorzy ewangeliccy w Polsce zostali schwytani i uwięzieni w obozie koncentracyjnym w Dachau koło Monachium. To samo przydarzyło się pastorowi Meyerowi, ale – dzięki Bogu – przeżył pobyt w obozie i stał się pastorem ewangelickiej wspólnoty w polskim Szczecinie. Nasze spotkanie z polskim pastorem Meyerem bardzo nas poruszyło. Już wcześniej otrzymał pomoc humanitarną od ewangelickich parafii, przysłaną statkami z Danii i Szwecji. Teraz cieszył się również z naszych darów, przysłanych z Zachodniego Berlina w 1981 roku.
Z tego pierwszego spotkania wyrósł pomysł utworzenia „Mostu Pokoju i Pojednania”. Po naszym pierwszym, właściwie spontanicznym transporcie pomocy, zaczęło się coś więcej. Kochani członkowie naszej parafii zaczęli pytać, czy moglibyśmy zorganizować kolejne wyjazdy do Polski.
W międzyczasie, w lutym 1982 roku, profesor Niemiec, polski teolog z Warszawy przyjechał do Berlina na konferencję z naszym biskupem berlińsko-brandenburskim Krusem. W związku z tym miałem okazję poznać profesora Niemca. Opowiadał fascynująco o Polskim Seminarium Ewangelickim w Warszawie i serdecznie zaprosił mnie, abym je odwiedził. Tak narodził się drugi transport pomocy, który tym razem mogłem zorganizować razem z kościelnym Wolfgangiem Qualitzem. Była to głównie pomoc humanitarna, istotne materiały dla studentów w Warszawie, ale także produkty spożywcze.
Dwa miesiące później, pod koniec czerwca 1982 roku, ponownie z Hansem-Joachimem Dunkel zorganizowaliśmy trzeci transport z pomocą tym razem dla Parafii Ewangelickiej we Wrocławiu – były to głównie artykuły spożywcze. Tam przywitał nas bardzo młody pastor Ryszard Bogusz. Był kompletnie zaskoczony. Przyszedł do nas tego pięknego późnego popołudnia na podwórko przy nadal istniejącym kościele ewangelickim, pamiętającym jeszcze czasy pruskiego króla Fryderyka Wielkiego. To za jego panowania austriacki Śląsk stał się znaczną częścią Królestwa Pruskiego. Nasze serdeczne rozmowy doprowadziły do kolejnych wizyt i transportów pomocy.
W ten sposób powstał nasz „Most Pokoju i Pojednania”, który istnieje już od 43 lat. Moja żona i ja prawdopodobnie – jeśli Bóg pozwoli – wybierzemy się na kolejne spotkanie we Wrocławiu na koniec tego miesiąca.
Te transporty pomocy mogliśmy kontynuować dzięki ogromnemu wsparciu ludzi z naszej parafii w Lübars oraz innych parafii na północ od Berlina i z innych odległych miejsc. Wszystko to robiliśmy dla chwały Bożej.
Nie spodziewaliśmy się jednak tego, co potem wydarzyło się: Polski Prezydent Lech Kaczyński uhonorował nas „Złotym Krzyżem Zasługi”.
W roku 2002 otrzymałem zaproszenie do Szczecina do „Ogrodu Ciszy i Medytacji Dietricha Bonhoeffera”. Nasza podróż doprowadziła mnie i mojego starszego kościelnego, Martina Lothera, do Finkenwalde koło Szczecina – miejsca, które dziś nosi nazwę Szczecin Zdroje. To właśnie tutaj ewangelicki pastor Dr. Dietrich Bonhoeffer działał i kierował Seminarium dla młodych pastorów Kościoła Wyznającego w latach 1935-1937. Niemiecki reżim nazistowski zwalczał Kościół Wyznający. Dietrich Bonhoeffer został aresztowany i osadzony w więzieniu w Berlinie-Tegel. 9 kwietnia 1945 roku, w wieku 39 lat, został zamordowany w obozie koncentracyjnym Flossenbürg w Bawarii. To wielki zaszczyt ze strony państwa polskiego, że dawne niemieckie Seminarium Kaznodziejskie Finkenwalde zostało teraz nazwane Ogrodem Ciszy i Medytacji im. ks. Dietricha Bonhoeffera. Jestem pewien, że dzisiaj będziemy mieć sposobność odwiedzić ten pięknie utrzymany ogród.
Dziś w Szczecinie mamy okazję doświadczyć pięknego i wyjątkowego dnia. W minionych latach odprawialiśmy również niemiecko-polskie nabożeństwa, na przykład w Rosow – po drugiej stronie granicy, naprzeciwko Szczecina. Od wielu lat małżeństwo Karsten i Renate Scheller w Rosowie pracowało intensywnie nad organizacją pięknych niemiecko-polskich uroczystości, obejmujących nabożeństwa, koncerty, obiady, miłe spotkania przy kawie, ale również dbało o radośnie spędzony czas razem np. podczas organizowanych wycieczek po obu stronach Odry. W Rosowie przed wieloma laty dziadek Karstena był pastorem.
Dlatego dzisiaj, gdy możemy wspólnie Polacy i Niemcy brać udział w Dziękczynnym Święcie Żniw podczas nabożeństwa tutaj w Szczecinie, uważam to za wyjątkowy dar! Chcielibyśmy z całego serca podziękować naszym kochanym siostrom i braciom z Polski oraz obojgu pastorom.
Wszystkim nam leży na sercu biblijne przesłanie pokoju w tych trudnych czasach – słowa, które kiedyś wypowiedział Jezus: ” Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka.” (Jana 14, 27)
Te słowa w obecnych czasach poruszają nas szczególnie głęboko. W naszym regionie mieliśmy przez 78 lat długi okres pokoju lub przynajmniej braku wojen. Od 24 lutego 2022 roku odczuwamy jednak głęboki niepokój, zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Ukraina jest atakowana przez Rosję, dzień po dniu otrzymujemy nowe wiadomości o wojnie.
Jezus mówił mężczyznom i kobietom, którzy kiedyś podążali za Nim, słowa pełne nadziei: „Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat.” (Jana 16, 33).
Niech te słowa spełnią się dzisiaj wszędzie!
Amen.