Pasyjne czuwanie: „I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”
Wywyższenie. Kojarzy się z uznaniem, podziwem, docenieniem, byciem ponad innymi w uprzywilejowanej pozycji. Jedni do tego wywyższenia dochodzą ciężką pracą, inni sprytem, znajomościami i układami, nieuczciwością. Wielu rzadko doświadcza wywyższenia, wręcz przeciwnie, bywają wielokrotnie upokarzani. Wywyższony wąż był miedziany, zimny, nieczuły, obojętne mu było, że wielu patrzy na niego, a to przynosiło ratunek od śmierci. Syn Człowieczy to co innego. Nie był miedziany, był prawdziwy z krwi i kości, odczuwał. Zanim ktokolwiek skieruje wzrok na Niego, On najpierw patrzy na człowieka z empatią, miłością, z zaangażowaniem. To właśnie miłość sprawia, że gotów był na wywyższenie poprzez poniżenie. Golgota była mrocznym miejscem, publicznym upokorzeniem, zniewagą i hańbą. W takie miejsce dochodzi się bez przymusu jedynie wtedy, gdy kierujemy się miłością i poświęceniem. On tam doszedł, wszak nie ma większej miłości, gdy kto życie kładzie za przyjaciół swoich.
„I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”
Każdy. W pierwszej chwili możemy nie zrozumieć przesłania tego słowa. Między innymi dlatego, że lubimy być wyróżnieni, to jest ta forma wywyższenia, która karmi nasze zadowolenie, gdy osiągalne dla nas jest to, co przed innymi jest ukryte. Ekskluzywność wiary, przekonanie, że zostało nam dane coś wyjątkowego, a tymczasem inni muszą obejść się smakiem. Można to oczywiście ubrać w pobożne słownictwo, nazwać to odwiecznym powołaniem, wolą Bożą lub predestynacją. Ile jest w tym pokory? Każdy? Naprawdę? Nie tylko ja, ale każdy, kto w Niego uwierzy? A gdzie ta ekskluzywność? Czy to jest w porządku? Dopiero gdy przerazisz się otchłanią własnej ciemności, gdy dotrze do Ciebie, jak daleko jesteś od miłości, od Światła, jak poczujesz, że to nie jest kwestia Twojej zasługi, lecz łaski, czyli Bożego życzliwego spojrzenia, na które możesz liczyć właśnie dlatego, że każdy kto w Niego wierzy, a więc również Ty, świadomy własnego grzechu i wszelkich słabości i tego, co bardzo skrupulatnie ukrywasz przed drugim człowiekiem. Każdy …
„I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”
Jest bardzo mało dziś doceniania. Kojarzy się z naiwnością. Wiara … Uwierzyłem im i się zawiodłem, obiecali coś innego, zapewniali, dawali słowo. Okazałem się głupcem, teraz oni śmieją mi się prosto w twarz. Mówią, że obiecać, to nie grzech. Trzeba było zachować większą ostrożność. Jak to wyważyć, między nieustanną podejrzliwością, a naiwnością? Jakby na to nie spojrzeć w przypadku zaufania Jezusowi, stawka jest wysoka. Chodzi o całe nasze życie, całe, czyli doczesne i wieczne. Zaufanie to oddanie siebie w całości, pomyłka może przecież wiele kosztować. W codziennym życiu możemy trzymać się zasady „zanim zaufasz, sprawdź!”. Czy można sprawdzić Jezusa? Przez posłuchanie innych? Co powiedziałby nam Piotr, czy zawiódł się na swoim Mistrzu? A Judasz? A uczniowie idący do Emaus, żalący się, że oni spodziewali się, że On odkupi Izraela? Wygląda na to, że wszystko zależy od tego, czego od Niego się spodziewasz. Czy Twoje zaufanie będzie polegać na wskazywaniu Mu drogi, której oczekujesz od Niego? Wtedy możesz się zdziwić, rozczarować, że nie spełni Twoich oczekiwań, których nie nazywaj zaufaniem. Zaufanie bowiem to gotowość pójścia za Nim, Jego ścieżkami. Piotr i pozostali uczniowie, mimo chwil słabości, zwątpienia, zaufali, poszli Jego drogą bez oczekiwań, tylko Judasz odebrał sobie taką szansę, aby dostąpić przebaczenia i doświadczenia, że słowo każdy dotyczy również jego osoby. Czy ty dasz sobie szansę na zaufanie?
„I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”
Nie zginąć. Co to w ogóle znaczy? Może zamiast nie zginąć, lepiej powiedzieć nieustannie żyć? Można przecież nie zginąć, a jednak wciąż nie żyć. Nie żyć całym sobą, bez docenienia zwykłości dnia i własnego istnienia. Można patrzeć i nie widzieć, można słuchać lecz nie słyszeć, można być z kimś, lecz nie doświadczać miłości, można mieć wiele, a z niczego się nie cieszyć. Zanim przyjdzie wieczność, jest doczesność. Kto nie potrafi docenić codzienności, jak ma mieć nadzieję na życie wieczne? Jezus przychodzi jako życie dający. To wielka sprawa, że On mówił o sobie: ja jestem życiem i zmartwychwstaniem. Jestem teraz, na nic nie muszę czekać. Owszem, mamy nadzieję na życie wieczne, lecz ta nadzieja uzewnętrznia, ucieleśnia się już teraz. Jezus mówi: nie giniesz, więc żyj! Cokolwiek dzieje się w Twoim życiu, wszystkie łatwiejsze i trudniejsze okresy i doświadczenia, to nadal jest życie, czegoś się nauczysz, coś Ciebie wzmocni, nabierzesz doświadczenia, wzejdzie znów słońce, idziesz dalej i nigdy nie zginiesz. Bowiem nawet jeśli skończy się to życie, które znasz, przygotowałem dla Ciebie coś więcej, życie, które jest wieczne.