„Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie”
Mt 24,42
Ograniczenia wynikające z wprowadzenia stanu zagrożenie epidemicznego powodują, że wydaje się, że wykonywanie niektórych czynności przestało mieć sens. Mogą przecież poczekać. Pewnie każdy rodzic pytany jest przez swoje dzieci, jaki jest sens wykonywania tak dużej ilości zadań domowych, skoro nauczyciele nie mają możliwości na bieżąco sprawdzić, czy wszystkie polecenia zostały wykonane. Artyści mają odwołane koncerty, czy warto uczyć się kolejnych ról, utworów, skoro nie wiadomo, kiedy będzie można znów występować? Biegacze mają odwołane wszystkie zawody, a wiadomo, że to one najlepiej motywują do wyrabiania formy. Czy warto trenować, skoro na biegi masowe będzie trzeba czekać parę miesięcy? Te pytania zadają sobie chrześcijanie od wielu już pokoleń. Czy warto czuwać, skoro Jezus nie przychodzi? Jezus daje nam podpowiedź, która ma uniwersalny charakter. Nasz Mistrz zachęca nas, abyśmy czuwali, to znaczy, abyśmy byli aktywni, zaangażowani, uważni, w nieustannej gotowości. Aktywność ucznia Jezusa to nic innego jak trwanie w miłości. Czy warto robić przerwę w miłości, czy są możliwe jakieś okoliczności, w których zawieszamy miłość? Odpowiedź wydaje się oczywista. Może to stanowić dla nas podpowiedź, jak radzić sobie w innych obszarach życia w obecnej sytuacji wstrzymania niektórych aktywności. Mamy czuwać, czyli być aktywni, ponieważ szybciej czy później przyjdzie dzień, kiedy skończy się ten szczególny czas ograniczeń. Nauczyciele będą mogli sprawdzić, czy sumiennie pracowaliśmy, a życie zweryfikuje, czy mądrze wykorzystaliśmy ten wyjątkowy podarowany nam czas. Odwołane nabożeństwa, spotkania, lekcje religii to nie jest przerwa od Boga. Wręcz przeciwnie! Czuwanie, czyli trwanie w Nim i z Nim nas stale obowiązuje. Zmienić musimy tylko formy dbania o wzrost duchowy. Na szczęście mamy wiele możliwości, które temu mogą służyć.
ks. Sławomir Sikora