„Gołębica wróciła do niego pod wieczór, trzymając w dziobie zerwany świeży liść z drzewa oliwnego. I poznał Noe, że wody na ziemi opadły”
I Mż 8,11
Arka Noego. Znana historia. Nic nowego nie może już wnieść, wszystko w niej oczywiste. Tymczasem … W czasie wczorajszej wspólnej modlitwy wieczornej (jakie to szczęście móc modlić się, śpiewać i „być z innymi” dzięki aplikacji zoom – kto jest zainteresowany, proszę o kontakt ze mną!) rozważaliśmy właśnie (dzięki, Zuziu, za temat!) historię Arki.
Noe i jego rodzina zrobiła się jakaś bliższa. Okręt był dla nich ratunkiem, tak jak dla nas „zostań w domu!”, ale oni byli też „więźniami”, utracili w pewien sposób wolność. To nam również przypomina naszą domową kwarantannę.
Zamknięci, aby być uratowani. Jak sobie radzimy? Nadrabiamy zaległości w czytaniu książek, w spaniu, oglądaniu filmów, w sprzątaniu? Nie? No właśnie. Okazuje się, że jest, co robić i „ogarnianie” domu, zdalnej pracy, towarzyszenie dzieciom w domowej szkole pochłania dużo czasu i energii. A Noe i jego rodzina? Nie wiem jak wy, ale ja do tej pory miałem wyobrażenie, że od rana do wieczora patrzyli w niebo i wypatrywali przejaśnienia lub bezczynnie czekali, kiedy wróci wypuszczony ptak. No a zwierzęta? Myślicie, że one były „bezobsługowe”? A może życie na arce niewiele różniło się od naszego życia w domowej kwarantannie: niby wiele działań odpadło, ale doszły inne, wcześniej nieznane, przez co trzeba było dopiero „układać się” z nową sytuacją. Byłem przekonany, że Noe i jego rodzina wyczekiwali dnia zejścia na suchy ląd. Nigdy nie myślałem, że mogli również pragnąć, aby skończyło się życie na arce. A my? Czy czekasz bardziej na powrót do normalnego życia, czy bardziej na zakończenie domowej kwarantanny? Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie wypuszczamy ptaka i czekamy. Prędzej czy później wróci z gałązką oliwną w dziobie. Tak. I te wody opadną, a nasza arka dobije do brzegu. Tak łatwo przeoczyć w tekście biblijnym informacje, że najpierw wypuszczony był kruk, i nic. Później gołębica, i nic. Znów czekanie, znów tydzień, i znów gołębica, i znów cisza, i znów czekanie, i znów niewiadoma, niepewność, i dopiero później gałązka oliwna. Noe musiał być cierpliwy, podobnie jak my. A jak już zeszli na ląd, to zbudowali ołtarz i złożyli ofiarę. Obyśmy pamiętali o wdzięczności, teraz na arce i później na lądzie …

ks. Sławomir Sikora